Za reprezentowanie firmy BlackBerry jako jej ambasador, młody gwiazdor chciał otrzymać gratyfikację w
wysokości 200 tysięcy dolarów. Tymczasem "kampanię" Apple'owi robi
zupełnie za darmo.
Justin Bieber dla firmy BlackBerry był naturalnym wyborem - piosenkarz
jest jednym z najbardziej znanych na świecie Kanadyjczyków, a popularne
(choć już niestety coraz mniej) Jeżynki także pochodzą z kraju klonowego
liścia. Jak tłumaczy w wywiadzie dla BusinessWeek Vincent Washington,
były menadżer w kanadyjskiej firmie, wymagania młodego gwiazdora były
następujące: 200 tysięcy dolarów oraz 20 urządzeń. W zamian zgodziłby
się reprezentować firmę jako jej ambasador. Ale gdy pan Vincent udał się
z tą propozycją do działu marketingu, ten odprawił go z kwitkiem,
tłumacząc, że "ten chłopak to chwilowa moda, gwiazda jednego sezonu". Na
jednym ze spotkań firmowych, kiedy Washington zakrzyknął "weźmy go, on
nas podniesie", sala wybuchnęła śmiechem.
Nie wiadomo dokładnie kiedy owa oferta
została złożona (i odrzucona), ale rzecz miała miejsce, gdy Bieber nie
był jeszcze gwiazdą światowego formatu, ale był już rozpoznawalny (w
2010 roku wydał swój pierwszy album, po sukcesie odniesionym na
YouTube'ie). W 2012 roku magazyn Forbes umieścił go na trzecim miejscu
listy najbardziej wpływowych celebrytów.
W odróżnieniu od Biebera, a także firmy Apple,
której pojawienie się na rynku smartfonów w 2007 roku okazało się
pierwszym gwoździem do trumny BlackBerry, kanadyjski producent toczył
się po równi pochyłej. Co ciekawe, młody piosenkarz po odrzuceniu oferty
ówczesnego RIM nie miał skrupułów, by zupełnie za darmo
reklamować iPhone'a na Twitterze czy Instagramie, co rusz wrzucając
nowe fotki "z ręki" i podpisując oczywiście, jakim urządzeniem je
wykonał.
Powyższy tweet został przekazany dalej przez, uwaga, ponad 45 tysięcy
osób, a na Instagramie wiadomość zdobyła jeszcze większy rozgłos -
polubiło ją 321 tysięcy osób. Nie trzeba chyba wspominać, ile w tamtym
momencie osób zapragnęło wejść w posiadanie takiego samego sprzętu,
jakim posługiwał się ich idol.
BlackBerry tymczasem postanowiło zatrudnić Alicię Keys na stanowisko
dyrektora kreatywnego, czyli właściwie właśnie ambasadora marki.
Niestety, jak wiemy nie uratowało to firmy przed niechybnie zbliżającym
się końcem jej działań na rynku smartfonów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz